„2016 rok jest najgorszy”, to mem, który drażni mnie wyjątkowo z kilku powodów. Po pierwsze, wypłynął na powieszchnie memosfery zdecydowanie zbyt wcześnie — wydaje mi się, że doskonałym na to przykładem jest popularny na początku grudnia gif. Rok dwa tysiące szesnasty w jednym gifie.
Wyjątkowo wkurzające dzieło sztuki gifowej. Nicea, masakra w Nowym Orleanie, śmierci artystów, wszystko w modnej estetyce wczesnych gier wideo, zapętlone w zgrabnym gifie. Chociaż samo medium uwielbiam (zhaif 4 laif), i można pisać o nim wiele, to ten jest paskudny.
Ze wszystkich śmierci znanych artystów najbardziej dotknął mnie David Bowie — tylko dlatego, że jego muzyka i jego etos były mi wyjątkowo bliskie. Właściwie wiecie, całość posiadanej przeze mnie na nośnikach fizycznych muzyki, to jego muzyka.
Ale przede wszystkim — co bardzo egoistyczne — drażni mnie ta fraza, bo umniejsza to, jak zły ten rok był dla mnie osobiście. Nawet nie wiem gdzie zacząć, tyle było zawodów, zdrad, wreszcie — niestety — śmierci. Naprawdę dziwne, że nie kończę go złamany. Przetrwałem, ale na koniec jestem bardzo zmęczony, i ciężki. Przytyłem, nie wiem, z 15 kilo.
Strasznie przygnieciony tym ciężarem. Rok 2017 będzie dla mnie rokiem zrzucania. Do zobaczenia!
To prawda ten rok był wyjątkowo ciężki, taki mocno stresujący. Chwilami strach było włączyć wiadomości, bo może znowu jakiś zamach albo znowu ktoś umarł…
PolubieniePolubienie