Kilka godzin temu, kiedy zapowiadałem notkę na facebooku słowami
wpis o bólu, strachu, i chaosie
Planowałem po prostu zwykłą recenzję Dark Knight Rises w odniesieniu do poprzednich części reżyserii Nolana. Później obejrzałem jeszcze drugą część. I straciłem też resztki dobrego humoru czy sił witalnych.
Dlatego o samym Batmanie bardzo krótko i ogólnie
Pozostaje on najbliższym mi superbohaterem. Jakoś lubię go najbardziej, spośród wszystkich. (Chociaż, jeśli chodzi o filmy superbohaterskie trylogię Nolana przebija jednak Watchmen).
I krytykowany Dark Knight Rises jest, moim zdaniem doskonałym zamknięciem tej historii.
i osobiście
A o czym to wszystko mówi? O tym właśnie bólu. O wściekłości, na którą nic nie można poradzić, która niszczy od wewnątrz. O przezwyciężaniu strachu, używaniu go jako własnej siły. Może dlatego odbieram go tak osobiście…
Czy to nie jest mówione zbyt prosto? Nie.
Przecież wszyscy jesteśmy Batmanami. I każdy musi dźwigać swoje śmieszne uszka.
Nie ma Anne Hathaway, jestem zawiedziona.
PolubieniePolubienie
Muszę to naprawić! Podlinkuję jakieś zdjęcia pod te zdjęcia.
Moje ulubione jest pod trzecim.
PolubieniePolubienie